Luźny śnieg nie stanowi problemu. Mam długą szczotkę, jedną z włosia, drugą combo ze skrobaczką i zawsze działają ;-)
Jak zaparkuję ciepłe auto to na szybie przez pewien czas topi się padający śnieg i potem to zamarza i rano trzeba skrobać po uprzednim odśnieżeniu. W poprzednich autach używałem osłony na szybę, raz z grubej mrozoodpornej folii ze STATOILA, nie twardniejącej na kamień, a potem ze sztucznego materiału, coś jak gruba fizelina. Nigdy toto nie przymarzło do szyby, zamarzająca woda nie tworzy z pokrowcem litej masy i daje się łatwo zdjąć. Kruszy się na proszek i łatwo to strząsnąć i zmieść z auta. Na szybie czasem są małe pola pokryte lodem, cienkim i przezroczystym jak na lodowisku. Przez ostatnie 4 lata nie skrobałem przedniej szyby, chyba że nie założyłem osłony :-P
Stąd pomysł na pokrowiec. Może wystarczył by tylko na szybę z przodu - taki przytrzaskiwany drzwiami, ale pomyślałem, że lepiej zakrywać wszystko. Boczne szyby też zamarzają, a tylna w RAMie nie ma ogrzewania. Lusterka też się grzeją jak trupa dupa. Widziałem nawet takie rękawiczki na lusterka, ale dzicy z lasu zaraz podpieprzą...